Mimo, że LOT - tak jak pisałam w poprzedniej notce- mieliśmy spóźnienie i do Warszawy przylecieliśmy bardzo późno. Co było bardzo słabe dla mnie - nie miałam jeszcze wydrukowanej karty pokładowej, co okazało się pewnym problemem dnia kolejnego.
Nocleg na szczęście miałam u rodziny i mogłam w komforcie przygotować się na najdłuższy lot w moim życiu.