Wychodziłam z apartamentu ok. 13:00 w sobotę. Z walizką. Pełna życia. Gotowa do drogi.
Weszłam do domu ok 23:00 w niedzielę. Nieżywa, padnięta. Po Co daje 34h-9h = 25h podróży :D
Na tym ostatnim odcinku podróży towarzyszyła mi mama, która czekała na mnie na lotnisku :) Było to bardzo miłe, ale nawet nie miałam siły się cieszyć. Podróż pociągiem to była jakaś męka - pełno ludzi - w końcu niedziela wieczór, a ja po 20h podróży, miałam naprawdę wszystkiego dość.
Być może było to spowodowane jetlagiem, choć w następnych dniach już mi nie doskwierał. Z resztą- nie miał wyboru ;) bo w poniedziałek ruszałam normalnie do pracy.